W biznesie nigdy nie przestajesz się uczyć. Jest zbyt ogromny, zbyt wielowymiarowy, zbyt nieprzewidywalny, za bardzo opiera się na technologii i ludziach, jest zbyt globalny, zbyt lokalny i w ogóle za bardzo – by kiedykolwiek móc powiedzieć „Już tu byłem i to robiłem”.
(…) Najlepszym wyjściem jest zaakceptowanie tego, że powinieneś się uczyć i obserwowanie, co stanie się wtedy z twoją organizacją, zespołem i karierą. Podekscytowanie. Rozwój. Sukces.
~ Jack & Suzy Welch; Praktyczne MBA
Pojęcie, nauka przez całe życie, tzw. lifelong learning, nikogo już nie dziwi. Przytoczone powyżej słowa jednego z moich ulubionych amerykańskich CEO Jacka Welch, również prawdopodobnie w nikim nie wywołają poczucia zdziwienia czy zaskoczenia. Dlaczego zatem nie wszyscy pracownicy i menedżerowie biorą tę oczywistą wskazówkę pod uwagę?
Myślę, że nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Jedni z nas myślą, że przecież jestem tu gdzie jestem bo mam wrodzone talenty, inni że to dzięki dużej dawce szczęścia, które towarzyszy im niezmiennie od lat. Jeszcze inni pogodzili się z myślą, że wielka kariera i rozwój zawodowy czy osobisty to nie dla nich, nic im przecież w życiu nie wychodzi. Prawdopodobnie każda osoba, wyznająca którykolwiek z tych poglądów ma rację! Uważam jednak, że świadomy człowiek powinien mimo wszystko ciągle się rozwijać. Ciągle ulepszać swoje działanie i nigdy nie zadowalać się osiągniętym stanem.
Niestety, nie zawsze jesteśmy w stanie chłodno ocenić swoje położenie, swoją sytuację życiową czy zawodową.
Czy jestem już u kresu swoich możliwości? Czy jest we mnie jeszcze potencjał do rozwoju? Czy mogę coś jeszcze zrobić lepiej? Czy mój zespół jest już ostatecznie uformowany i osiąga najlepsze możliwe efekty?
Jeśli nie zadawałeś sobie ostatnio tych pytań, to prawdopodobnie zasługa tego, iż pochłonęły cię rutyna lub po prostu codzienność. Zafiksowanie się na realizację wyznaczonych wcześniej celów, często powoduje brak racjonalnej oceny swoich działań. Wynika to chociażby z emocjonalnego związania z celem jaki sobie wyznaczyliśmy i z obawy przed uświadomieniem sobie, że niektóre nasze działania już dawno straciły sens a o ich opłacalności (z ekonomicznego czy „energetycznego” punktu widzenia) już dawno nie może być mowy.
Jeśli jednak pragniesz dalszego rozwoju, pewnego rodzaju przyspieszenia i „wyczyszczenia rejestru” z nieekonomicznych, nieergonomicznych procesów, to warto skorzystać ze współpracy z zewnętrznym konsultantem.
Wydawać się może niejednemu z nas, co taki konsultant, coach czy trener może wnieść do mojego życia zawodowego, do mojego zespołu czy organizacji? Szkoda na to czasu.
Możliwe.
Jestem jednak przekonany o tym, iż z zewnątrz, z miejsca poza procesem, często lepiej widać błędy, potknięcia, na tyle małe, że nie przeszkadzają nam w codziennej pracy a jednak ich usunięcie, wyeliminowanie, pozwoli w znaczny sposób poprawić osiągane rezultaty.
Dobry konsultant nie krytykuje, nie wywyższa się ale potrafi powiedzieć co widzi i zapytać o to czy aby na pewno tak to powinno wyglądać. Doradca opiera swoje wnioski na faktach, jest wolny od emocjonalnej więzi, jaka trzyma nas przy wykonywaniu rzeczy w sposób do jakiego przywykliśmy, mimo że jest to często zupełnie bez sensu. Warto wycofać się z wciągających nas coraz głębiej utopijnych projektów. Warto spojrzeć na swoje działania z innej, często szerszej perspektywy.
Dobry konsultant właśnie to powinien zrobić. Zabrać cię w miejsce w którym dawno nie byłeś, w miejsce gdzie nabierzesz dystansu do swoich działań, gdzie zatrzymasz się na chwilę i zrobisz rachunek sumienia a następnie zweryfikujesz swoje plany lub napiszesz je na nowo, po to, aby mieć pewność, że nadal idziesz we właściwym kierunku.
Sokrates powiadał „nie mogę nikogo, niczego nauczyć, ale mogę sprawić by zaczął myśleć”. To przesłanie przyświeca mi codziennie w pracy. Na swojej drodze stale spotykam ludzi sprawniejszych, mądrzejszych ode mnie. Mimo to, chcą oni korzystać z moich usług. Dlaczego? Przeczytaj ten tekst raz jeszcze, znajdziesz odpowiedź…
T.L.